Syndrom gotującej się żaby – czym jest?

źródło: unsplash

Co to jest?

Syndrom gotującej się żaby polega na tym, że warunki, w których się znajdujemy stopniowo zmieniają się na gorsze, a my się do nich przyzwyczajamy. Dzieje się to do momentu, kiedy okazuje się, że jesteśmy tak bardzo zmęczeni ich znoszeniem, że nie mamy zasobów, aby się z nich wyrwać.

O syndromie gotującej się żaby po raz pierwszy powiedział francuski pisarz oraz filozof Olivier Clark.

Jeśli włożymy żabę do garnka pełnego wody i stopniowo zaczniemy ją podgrzewać, żaba zacznie dostosowywać temperaturę swojego ciała do wody. Dzieje się tak, ponieważ płaz ten utrzymuje się przy życiu zmieniając swoją temperaturę pod wpływem środowiska. Jednak kiedy woda jest już na granicy zagotowania, żaba nie potrafi dłużej się dostosowywać. Właśnie w tym momencie decyduje się wyskoczyć z garnka, czego oczywiście – zrobić nie może, ponieważ całą swoją energię wykorzystała na dostosowanie się do warunków otoczenia. W końcu umiera.

Co zabiło żabę?

Pomyśl. Twoją pierwszą myślą była odpowiedź „gotująca się woda”? Tak naprawdę żaby nie zabiła woda, tylko niezdolność do podjęcia decyzji o wyskoczeniu z garnka w momencie, kiedy jej siły jeszcze na to pozwalały.

O czym mówi nam syndrom gotującej się żaby?

Gotujący się płaz uważał, że ma jeszcze czas, aby wyskoczyć z garnka, a gotująca się woda nie jest na tyle gorąca, aby nie mógł z niej wyskoczyć.

Przełóżmy tę sytuację na nasze funkcjonowanie oraz emocje. Często dostosowujemy się do rzeczywistości, w której funkcjonujemy. Robimy to raz, drugi i trzeci, aż do momentu, gdy zauważamy, że jednorazowe dostosowanie stało się w naszym życiu czymś powszechnym. Po kilku miesiącach pojawiają się kolejne ustępstwa, a opisywana wcześniej woda staje się coraz bardziej gorąca. Gdy nasz wysiłek emocjonalny zwiększa się względnie wolno, może to prowadzić do sytuacji, w której nie zauważymy, że wdarł się on do naszego życia na dłużej i przybrał formę, która nie jest dla nas wygodna.

Nasza codzienność a „gotująca się żaba”

Opisywana koncepcja znajduje odniesienie do wielu płaszczyzn naszego życia – relacji zawodowych, rodzinnych oraz partnerskich.

W pracy pozwalamy sobie na trwanie w niezdrowych relacjach z szefem bądź współpracownikami. Nie protestujemy w obliczu obraźliwych komentarzy ze strony przełożonego, tłumacząc sobie, że być może dzisiaj ma zły dzień lub miał na myśli zupełnie coś innego. Nie mówimy głośno o swoich potrzebach, bo przecież z pracą „nie jest łatwo”, a tutaj wypłata zawsze jest na czas.

Gdy nasi rodzice nadmiernie ingerują w funkcjonowanie naszej rodziny – nie protestujemy. Nikogo nie chcemy urazić, tłumaczymy sami sobie, że przecież to nic złego. Pozwalamy na krytykowanie sposobu wychowywania dzieci, czy relacji z partnerem. Przymykamy oko na kąśliwe uwagi z myślą, że cotygodniowe rodzinne spotkanie za kilka minut się skończy.

Spotykamy się ze znajomymi, którzy nadmiernie obarczają nas swoimi problemami i nie pozostawiają przestrzeni na nasze wypowiedzi. Po każdym spotkaniu obiecujemy sobie, że nigdy więcej nie pozwolimy sobie na taką formę spędzania czasu, a od lat nic się nie zmienia.

Jak nie dać „się ugotować”?

  • Pamiętaj, że czasami warto powiedzieć „dość”. Pozwoli Ci to skupić się na sobie samym.
  • Podejmij wysiłek i zastanów się czy czynności, które codziennie wykonujesz nie przerastają Cię zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym.
  • Nie oglądaj się przez całe życie na innych – czasami warto wziąć sprawy w swoje ręce.
  • Miej kontrolę nad swoim życiem. Zanim przejdziesz do realizacji kolejnej prośby otoczenia, zastanów się, czy nie jesteś choć trochę wykorzystywany. Jeżeli nie czujesz się komfortowo – to znaczy, że coś powinno się zmienić.
Podejmij decyzję i wykonaj „skok” zanim będzie na to za późno. Nie zapominajmy, że długie tolerowanie niekorzystnych dla nas rzeczy nie prowadzi do niczego prócz problemów i osiągnięcia granicy wytrzymałości. Kiedy ją przekroczymy, znajdziemy się w sytuacji ekstremalnej.

Jeżeli myślisz, że już brakuje Ci sił, a sytuacja, w której się znajdujesz nie ma wyjścia – nie wahaj się i poproś o pomoc specjalistę.

 

Leave a comment