Technologia jest głośna. A ja coraz bardziej chcę ciszy.

 

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz wstałam rano i przez pierwsze pięć minut nie sięgnęłam po telefon.
Nie żeby sprawdzić coś konkretnego. Po prostu — tak już jest. Tak się „zaczyna dzień”. Od ekranu.

A przecież kiedyś cisza była początkiem.
Teraz stała się luksusem.


Głośność nie zawsze oznacza hałas

Technologia nie krzyczy. Ale męczy.

To nie jest jeden donośny dźwięk, który Cię wyrywa ze snu. To raczej niekończący się szum — tysiące informacji, obrazów, zdań, mikroemocji. Subtelne drganie systemu nerwowego. Jakbyś cały czas miała lekko zaciśnięte szczęki, ale nie do końca wiedziała, dlaczego.

To nie hałas zewnętrzny.
To hałas wewnętrzny, który zostaje w Tobie, nawet gdy ekran gaśnie.


Przestaliśmy mieć momenty ciszy. Zastąpiliśmy je momentami bez zasięgu.

Cisza kiedyś była domyślna.
Nie trzeba jej było szukać, planować, wymuszać. Była. Po prostu.
Pomiędzy rozmowami. W tramwaju. Podczas zmywania naczyń.
W oknie.

Dziś każde takie „nic” wypełniamy „czymś”. I zwykle to coś przychodzi z ekranu. Z treści. Z obcej historii.

A co z naszą historią?


Technologia daje — ale też zabiera

Daje wygodę, wiedzę, kontakty.
Ale zabiera coś równie ważnego: przestrzeń między myślami. Tę, w której rodzi się intuicja, refleksja, zrozumienie.

Nie chodzi o demonizowanie. Nie chodzi o cyfrowy detoks z pogardą dla postępu.
Chodzi o wewnętrzną higienę. Bo jeśli codziennie wpuszczasz do siebie kilkaset cudzych głosów — musisz wiedzieć, co robisz z własnym.


Mój mózg tęskni za ciszą, ale to ciało krzyczy pierwsze

Napięte ramiona. Migrenowe zmęczenie. Brak koncentracji.
To nie tylko „taki dzień”. To objawy przebodźcowania.
Twoje ciało nie umie powiedzieć: „za dużo informacji dzisiaj”.
Ale potrafi powiedzieć: „nie dam rady więcej”.
I mówi to dość jasno — tylko trzeba je usłyszeć.


Cisza jako akt odwagi

W ciszy nie jesteśmy produktywne. Nie tworzymy, nie konsumujemy, nie działamy.
W ciszy po prostu jesteśmy.

I właśnie dlatego tak trudno nam w niej wytrwać.

Bo nie mamy w niej niczego do pokazania.
Tylko siebie.


A może właśnie w tej ciszy coś się w końcu zadzieje?

Może pojawi się odpowiedź, której szukasz.
Może zauważysz, że jesteś zmęczona nie dlatego, że dużo pracujesz — ale dlatego, że nigdy nie jesteś sama ze sobą.

Może zobaczysz, że Twoja głowa nie potrzebuje więcej wiedzy.
Potrzebuje mniej wszystkiego.


Ja też coraz bardziej chcę ciszy

Nie dlatego, że jestem introwertyczką.
Nie dlatego, że świat mnie przerasta.
Ale dlatego, że w ciszy znów wiem, kim jestem.

A przecież czasem to najważniejsze pytanie.

Leave a comment